Kroszonki, hazoki i śmingus-dyngus! Tak, to już wyjątkowa Śląska Wielkanoc! Nasz region od zawsze był wielokulturowy więc mamy bogate obyczaje, które jednak mogą się różnić w zależności od danego miejsca. We wpisie przedstawiam dawne śląskie zwyczaje Wielkiego Tygodnia oraz dzielę się moimi osobistymi przeżyciami i ulubionymi elementami tych świąt.
Dawne Śląskie zwyczaje Wielkanocne
Niektóre z dawnych tradycji zanikły, inne zostały trochę zmodyfikowane i przetrwały do dziś. Na śląsku obyczaje wielkanocne są powiązane głównie z kulturą chrześcijańską, a także z wierzeniami ludowymi i potocznymi przesądami.
Niedziela palmowa
Śmiało można zacząć już od tego dnia, który otwiera Wielki Tydzień. Wtedy jak i dziś następowało święcenie w kościele palm wielkanocnych wcześniej przygotowanych z gałązek wierzby, leszczyny, bukszpanu, borówki, barwinka, cisu czy widłaku. Zwyczaj symbolizuje wiosenne odrodzenie się życia oraz upamiętnia wjazd Chrystusa do Jerozolimy. Następnie ze skropionych wodą święconą gałązek robiono krzyżyki, które umieszczano na granicach pól i domostw w celu ochrony przed niszczycielskimi siłami natury.
Wielka Środa
Czas robienia porządków i symbolicznego wymiatania zimy z domu. Pozbywano się niepotrzebnych rzeczy, starych szmat, mioteł i śmieci. Następowało tradycyjne palenie żuru bądź palenie skrobaczek. Dorota Simonides w książce Najpiękniejsze zwyczaje i obrzędy górnośląskie opisuje ten zwyczaj, praktykowany głównie w okolicach Góry Świętej Anny na Opolszczyźnie:
„Zwyczajowo brano stare, zużyte miotły, nasycano je naftą, smołą lub żywicą i zapalano. Młodzi chłopcy wsadzali do mioteł żerdzie, aby pochodnia była wysoka i biegali z nią po polach, pagórkach, wzgórzach, dąbrowach […] Żurem, czyli ową zapaloną pochodnią, należało uderzyć w ziemie i nakazać jej, aby dobrze rodziła.”
Żur jest regionalną śląską potrawą. Lecz palenie żuru nie należy mylić z krakowskim zwyczajem grzebania żuru czyli pożegnania skisłej polewki, która przejadła się w okresie postnym.
Wielki Czwartek
W ten dzień należało już zaprzestać ciężkiej pracy w polu. Dodatkowo na znak smutku i zadumy należało zasłonić domowe lustra i zatrzymać zegary. W czasie wieczornej mszy następowało wiązanie dzwonów, które symbolicznie udawały się na spowiedź do Rzymu. Odtąd aż do eucharystii w Wielką Sobotę używano drewniane kołatki/klekotki. W czwartek organizowano wypędzanie Judasza. Przeważnie ze słomy tworzono kukłę, do której wkładano trzydzieści szkiełek na wzór trzydziestu srebrników. Następnie za zdradę Jezusa, Judasza topiono, zrzucano z wieży kościoła, palono lub wypędzano za granicę miejscowości.
Wielki Piątek
Na pamiątkę wtrącenia Chrystusa do potoku Cedron ludzie rytualnie obmywali się w okolicznych rzekach. Wierzono także, że takie umycie chroni od chorób i ma w sobie uzdrawiającą moc. Wody nie można było wycierać i musiała sama wyschnąć na ciele. Robiono tak ponieważ uważano, iż pocącego się Jezusa nikt nie ocierał. W niektórych rejonach śląska, po porannej kąpieli w rzece wypijano kieliszek wódki na pamiątkę napojenia Chrystusa winem z goryczą. Piątek to również dzień żałoby, w którym należało zachowywać się cicho i utrzymywać ścisły post.
Wielka Sobota
Dzień ten, jak i dziś, wiąże się głównie z popołudniowym bądź wieczornym święceniem pokarmów na wielkanocne śniadanie. Przynoszono jajka, chleb, szynkę i inną żywność według uznania. Od wieczornego nabożeństwa w Wielki Piątek chodziło się na adorowanie krzyża i modlitwę przy Bożym grobie. Dawniej przynoszono z nocnej uroczystości poświęcony ogień i rozpalano nimi domowy piec. Opalano także palmy, z których ponownie robiono krzyżyki i ukrywano w różnych miejscach domostwa np. pod dach aby go chronić przed wiatrem.
Niedziela Wielkanocna
Pierwszy dzień świąt to rezurekcja odbywająca się o wczesnych godzinach porannych. To również uroczyste śniadanie w gronie rodzinnym składające się z wcześniej poświęconych pokarmów. W czasie jedzenia kosztowano chrzan, który symbolizował napojenie Jezusa żółcią przed śmiercią. Natomiast obrane skorupki skonsumowanych jaj zakopywano w ziemi i wierzono, że odpędzą one krety i inne szkodniki. Niedziela Wielkanocna to czas ogólnej radości i zabaw. Rano dzieci szukały hazoka. Jajka i słodycze pochowane były w ogródku lub na łące, czasem w specjalnie przygotowanych z siana gniazdach. Dawniej mężczyźni i młodzież organizowali kulanie jajec. Zwyczaj polegał na toczeniu jajek na drewnianej pochylni do dołka. Wygrywał ten, który najszybciej wtoczył do dziury jajka bądź ten, któremu nie spadły w czasie toczenia.
Poniedziałek Wielkanocny
Dominujący i zresztą praktykowany do dziś zwyczaj to Śmigus-dyngus czyli polewanie kobiet wodą, które w zamian obdarowują kroszonkami. Innym obyczajem jest procesja konna organizowana wciąż w Pietrowicach Wielkich, Bierkowicach, Raciborzu-Sudole i dzielnicy Gliwic – Ostropie.
Moja Śląska Wielkanoc
Generalnie bardzo mnie cieszy, że nie miałem nigdy obowiązku zażywać porannej i rytualnej kąpieli w lodowatej rzece w Wielki Piątek. Potem jeszcze (o zgrozo!) czekając na wyschnięcie wody i dygocząc z zimna. Cóż, tradycje się zmieniają i jest to całkowicie naturalne. Niektóre jednak dalej są praktykowane, a ja najbardziej zapamiętałem i dalej kultywuję:
- domowe porządki, które są nieodzownym elementem poprzedzającym święta, nie tylko Wielkanocne!
- udział w obrzędach kościelnych – czasami przydługich, lecz wyjątkowych bo występujących raz w roku. Po za tym większość śląskich tradycji Wielkiej Nocy wywodzi się, bądź są mocno powiązane z Chrześcijaństwem i nie uważam aby dało się to odseparować. Z czasu bycia ministrantem (a jakże!) dobrze wspominam stukanie kołatkami wokół kościoła, klęczenie przy Bożym grobie, a przy tym nieznośne mrowienie kolan oraz opalanie palm i poranną rezurekcję.
- szukanie hazoka to jedna z piękniejszych tradycji jakie mamy. Poranne przedzieranie się przez ogródkowe krzewy, zapach budzących się roślin i przebijające się promienie słońca, rosa na liściach i ciekawość dziecka w czasie poszukiwań słodyczy i drobnych upominków to chwile, do których żywię ogromny sentyment.
- śniadanie wielkanocne to mój ulubiony punkt całych świąt. Smak poświęconych wcześniej potraw oraz poczucie błogiego luzu i spokoju.
- lany poniedziałek vel śmigus-dyngus – nie mogło obyć się i bez tego punktu w tym krótkim zestawieniu. Niegdyś uparte bieganie za dziewczynami z wodą, dziś już bardziej w dżentelmeńskim wydaniu.
Zapraszam do podzielenia się swoimi przeżyciami w komentarzach. Może znasz jakieś inne Śląskie Wielkanocne zwyczaje?
Przy okazji, życzę Ci wesołych i spokojnych Świąt Wielkanocnych!
Zobacz również
Co do zwyczaju polynia żuru, to polegał on na paleniu śmieci czyli tego co zostalo po zimie w chałupie i wokół. Palenie skrobaczek czyli pozostałościi z brzozowych mioteł to zwyczaj Wielkiek Środy nawiązujący do pobytu Jezusa w Ogrodzie Oliwnym.wtedy to strażnicy szukali go przy pomocy pochodni.
Warto też wspomnieć o szukaniu wina w studniach w Wielki Piątek oraz o Gradusach czyli wchodzenia w pozycji klęczącej na schody będące odwzorowaniem tych z Jerozolimy ktore w 326 roku zostały przywiezione do Rzymu i są znane jako Santa Scale.w naszym regionie najsłynniejszy odpowiednik Santa Scale znajduje się na Anabergu, jest to tzw.kaplica Gradusów.
A co do święcenia pokarmów to warto wspomnieć o tradycji pieczenia świyncelnika czyli ciasta drożdżowego nadziewanego kiełbasą lub szynką.co ciekawe ciasto takie piecze się na Wielkanoc w niektórych miejscach Europy np.we Włoszech do dziś.
Dzięki! To bardzo dużo ciekawych informacji 🙂 Bardzo mnie zaciekawiłaś z tym szukaniem wina, będę musiał wybrać się na Annaberg odwiedzić tą kaplicę.